Wtrącanie się polityczne to tylko jeden z problemów zachodnich producentów samochodów w Chinach. Stellantis, dyrektor naczelny Carlos Tavares w zeszłym miesiącu obwinił rząd o ingerencję rządu podczas anulowania joint venture producenta Jeepa na największym rynku samochodowym na świecie. Poważniejszym problemem jest jednak to, że lokalni producenci zyskują udział w rynku – i mogą wkrótce stanowić większe zagrożenie gdzie indziej. Przez dziesięciolecia wielcy producenci samochodów szukający przyczółka w Chinach byli zmuszeni zakładać uciążliwe joint venture z lokalnymi przedsiębiorstwami. Pekin miał nadzieję, że takie podejście przekształci nieefektywnych partnerów lokalnych w przemysłowych czempionów. Polityka jednak zawiodła. Firmy te nie tylko nie rozwijały rynków eksportowych, ale nawet patriotyczni chińscy konsumenci preferowali samochody marki Nissan Motor, General Motors czy Volkswagen. W 2000, niemiecka firma miała ponad 50% rynku chińskiego. Jednak nawet gdy Chiny rozluźniają ograniczenia dotyczące wspólnych przedsięwzięć, lokalni konkurenci przyspieszają. Zagraniczni producenci samochodów w zeszłym roku odnotowali, że ich łączny udział w chińskim rynku samochodowym zmniejszył się o 5,5 punktu procentowego.